- Dom Sawanl http://www.sawanl.pun.pl/index.php - Brama Posiadłości http://www.sawanl.pun.pl/viewforum.php?id=3 - Zanim słońce całkowicie zachodzi http://www.sawanl.pun.pl/viewtopic.php?id=15 |
Cahil - Tue-03-08 18:37:10 |
*wieść o tym, że poszukiwani się poszczególni mistrzowie swego fachu, rzemieślniczego, wojowniczego, łowców i wielu wielu innych. Szybko rozniosło się po królestwie Cerelain. Oczywiście kiedy była mowa o wspomożeniu poszczególnych zatrudnionych będzie suma pieniężna, Cahil od reki wyłapał tą nowinę. Tam gdzie można zarobić, tam gdzie można dobrze zarobić, zawsze wciśnie swój nochal. Tak też się stało. Szybko pędem kiedy nowinę roznieśli po swego wierzchowca ruszył aby przygotować go do jazdy. Powtarzał w głowinie tylko "Samotna Gwiazda". Kiedy do stajni dobiegł jego wierzchowiec czekał już na niego. Cahil uśmiechnął się i do przyjaciela oko puścił, ze zwinnością cyrkowca wskoczył na zwierzę. Za pasy pochwycił i trzepnął nimi krzycząc* - wiaaaaa... *ruszyli przed siebie wyjeżdżając z Hedinsey kierował się w kierunku ziemi Sannev. Pędząc na złamanie karku powtarzał jedynie w głowie "Samotna Gwiazda". Cahil w niebo spoglądał i chciał jeszcze zdążyć do owego miejsca przed zachodem słońca. Co nie realne było a więc konia przyspieszał i ile tchu do przodu gnali. Lekko pochyloną sylwetką ku przodu obserwował mijające go drzewa. Kiedy dostał sie na trakt do Sannev ucieszył się niezmiernie i jeszcze raz na zachodzące już słońce spojrzał. Dojeżdżając do miejsca, które przeoczyć się nie da, majestatycznym i dumnym krokiem wierzchowca udali się już spokojnie na plac główny przed budynkiem. Cahil spojrzał na budowle i zagwizdał tylko rozglądając się* - no, no... będzie zabawnie... *byli już prawie na placu* |
Narrator - Tue-03-08 19:10:44 |
Brama posiadłości, jak zawsze otwarta była. Strażnik, dostrzegając, że Przybysz gna na złamanie karku, jakby z wiatrem w zawody stanął, nie próbował Go zatrzymywać. Tak, jak mu polecono. Może posłaniec to jakiś, który wieści ważne niesie? Mężczyzna tego nie wiedział, ale nie do niego należało zgadywanie. Alarmu także nie ogłosił, wiedząc, że przebywający w dworku Strażnicy w razie czego poradzą sobie, gdyby okazało się, że Przybysz wrogiem jest. Pozdrowił jedynie Gościa uniesieniem dłoni. |
Cahil - Tue-03-08 19:17:26 |
*konia chłopakowi oddał i zaczął wszystko dokładnie obserwować. Spojrzał na dziecko i rzekł cicho do niego kucając przy nim* - radze abyś uważał na niego... *wstając otrzepał kurtkę i odpowiednio ją wyprostował. Podchodząc do strażnika zmierzył go wzrokiem i powiedział sobie w głowinie* - ładnie tu, ale kurwa za słodko... *teraz przybliżył się twarzą tak blisko ile tylko mógł do hełmu zbrojnego i powiedział cicho* - powiedz swojemu przywódcy, przywódczyni, że trener magów i wojowników się pojawił. Imię me, Tobie mam podać... *prychnął i odwrócił się na pięcie. Zrobił parę kroków i zwrócił z powrotem na taką samą odległość między Cahilem a zbrojnym* - tacy jak Ty, nie zasługują na to. *położył piąstki dłoni na biodrach i odsunął się kawałek do tyłu.* - na co czekasz prowadź. Nie będę tu stał jak idiota. *machnął ręką aby zbrojnego popędzić. Nie spuszczając wzroku z niego* |
Narrator - Tue-03-08 19:40:37 |
Chłopiec uśmiechnął się. |